Na
początek przedstawiamy starcie między Wczesną Polską a) a Wolną Kompanią Johna
Hawkwooda (Giovanni Acuto). Tym razem pracodawców dzielnego kondotiera nie było
stać na zakontraktowanie jazdy, więc wszystkie elementy w armii, które miały
taką możliwość, spieszyły się na etapie rozstawienia.
Obrońcą
byli oczywiście Polacy, pozytywny aspekt grania Kompanią to fakt, że nigdy nie
trzeba przynosić elementów terenu na turniej (agresja 4). Stelker narzekał, że
nie ma jeszcze opracowanej taktyki gry tą armią, więc obaj oczekiwaliśmy
prostego starcia dwóch linii.
Obydwie
armie ukryły obozy za trudnym terenem, i pozostawiły w nich jedynie ciury
obozowe. Polem bitwy miała stać się położona między dwoma lasami równina,
łucznicy kompanii na lewej flance musieli rozpocząć bitwę na bagnach. Polacy
skupili większość swoich łuczników na swojej lewej flance:
Polacy
ustawili się w zgrabny "zameczek":
Przez
kilka kolejnych tur, jak widać niżej obydwie armie powoli zbliżały się do
siebie. Polacy próbowali przemknąć się kawalerią wzdłuż krawędzi lasu, Kompania
przerzucała rycerzy na lewą flankę i powoli wyprowadzała łuczników z bagna. Po
osiągnięciu zasięgu strzału dla artylerii główne siły kompani stanęły.
Wreszcie
dochodzi do pierwszych starć. Ogień artyleryjski okazał się nieskuteczny,
polscy łucznicy nieoczekiwanie odepchnęli oddział spieszonych rycerzy.
Kompania
postanawia zaszarżować całością sił, nawet artylerią (jak się później okazało,
nielegalnie - chyba jedyny błąd w zasadach w tej bitwie, pół roku przerwy od
zasad niestety zrobiło swoje). Uderzenie kończy się odepchnięciem całości
polskiej linii i eliminacją jednego oddziału włóczników przez ostrza. Rycerze
ścinając narożnik ryzykownie szarżują łuczników - szarża kończy się sukcesem,
niesieni impetem jeźdźcy poruszają się naprzód. Na skraju lewej flanki łucznicy
kompanii dzięki szczęściu niszczą czołowy oddział polskiej kawalerii:
Szczęście
nie dopisuje dziś Stelkerowi - jedynka na rozkazy. Linia polskiej piechoty
rozpaczliwie kontratakuje:
Na
szczęście Wielcy Przedwieczni są dziś z artylerią. 6!:
Przepychanki
linii piechoty doprowadzają do ucieczki oddziału harcowników łatającego dziurę
po włócznikach w polskiej linii. Sytuacja na koniec tury przedstawia się
następująco:
W
ostatniej turze w centrum ostrza wiążą Polaków walką, a rycerze uderzają na
flankę włóczni, co doprowadza do zniszczenia skrajnego oddziału polskiej linii.
Jest to czwarty zniszczony element.
Nie
pamiętaliśmy, czy turę dogrywa się do końca czy też bitwa kończy się
natychmiast - dograliśmy więc turę ale inne starcia nie przyniosły żadnego
znaczącego rezultatu. Z jednym wyjątkiem - Ostry Jaś nieoczekiwanie przegrał
starcie z polską kawalerią (na szczęście został zmuszony jedynie do wycofania
się).
"Mili
ludzie Ci Polacy, ale klimat nie taki, następnym razem jedziemy gdzieś w ciepłe
kraje" - oznajmił Hawkwood po bitwie. Miał już zakontraktowane spotkanie
na Rodos.
W
kolejnym starciu wróg miał stawić znacznie większy opór, ale o tym napiszemy w
następnym odcinku "Podróży Ostrego Jasia".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz