Pracę nad armią Hannibala posuwają się do przodu. Lubię "dioramowe" podstawi dowódcze zatem malując figurkę Hannibala postanowiłem zrobić ją w nieco oryginalny sposób. Tak więc narodził się pomysł niniejszej podstawki jest na niej Hannibal jadą obok sprzymierzonego galijskiego wodza wymachującego głową zabitego Rzymianina. Obok na skale na równiny italii spogląda jeden z górskich przewodników
Gotowy jest już też pierwszy słoń bojowy
sobota, 31 grudnia 2016
środa, 28 grudnia 2016
Powrót do przeszłości
Pora wracam do malowani figurek historycznych. Jak dobrze pójdzie to na zbliżający się już co prawda ku finiszowi konkurs forum strategię wystawię armię Kartaginy. Mam już większość figurek czekam w zasadzie tylko na paczkę z Hanibalem i długim słoniem. Jak na razie sklepiłem pierwszego słonia
wtorek, 29 listopada 2016
Znaj, mości chamie, co to szabla. Szabla to jest szlachecka broń
Jeżeli miałbym wskazać
Polską broń narodową
to zdecydowanie będzie to szabla.
To już nawet
nie broń to
symbol , wszak jest wymieniona
w hymnie narodowym .
Łagodnie wygięta klinga
z obusiecznym piórem (ostatni odcinek ostrza),
do tego rękojeść
kabłąkiem osłaniającym dłoń
i typowo Polskim
wynalazkiem „paluchem” czyli
specjalną obrączką osłaniającą
kciuk. Najważniejszy w szermierce
palec , bez przeciwstawnego kciuka nie
da się utrzymać
szabli w ręku.
Generalnie
jakoś szczególnie szabla
mnie nie interesowała. Jawiła
mi się przede wszystkim jako
kawalerzystów. A sam
konno jeździć nie
potrafię , a i w grach bitewnych preferuje raczej
armie oparte na
silnej zdyscyplinowanej piechocie.
Na ubiegłorocznym Falkonie
przypadkiem trafiłem na książkę
„Ostatni Honorowy” Jacka
Komudy. Nie będzie
przesadą stwierdzenie iż szabla
jest jednym z
bohaterów tej powieści.
Oczywiście nie dało
się uniknąć paru
błędów . Przykładowo szermierz
z rapierem nie
mógł przywodzić na myśl
grafiki z traktatu
Talhoffera gdyż ten
został spisany zanim
w Europie rapiery
się pojawiły. Opisy
pojedynków sanacyjnych
oficerów, brawurowe starcia
na szable z opisami
pełnymi mniej lub bardziej
profesjonalnych terminów .
Do tego doszedł
jeszcze jeden argument .
Wówczas od około
miesiąca trenowałem walkę
mieczem długim i
zauważyłem że muszę
poprawić refleks . A że szabla
jest bardzo szybka, zdecydowałem
się zacząć treningi
z szablą by właśnie
ciut refleksu nabyć.
Kolega z grupy
szermierczej miał już
doświadczenie z szablą.
Skombinowaliśmy palcaty i
jazda. Na początek
postawa szermiercza. Mocno
ugięte nogi ,
prawo jako wykroczna
, bokiem do
przeciwnika z szablą
przed sobą trzymaną
w pierwszej zasłonie
( Pierwsza zasłona
chroni prawy bok
i bark , jest
przy tym wyjściową
postawą od której zaczynamy
walkę) . Pierwsze wrażenie ?
„Jakie to jest
niewygodne i nienaturalne” pierwsze
treningi były naprawdę
ciężkie trudno było mi
przyzwyczaić się do
totalnie odmiennej postawy
niż ta znana
mi z miecza
długiego. W końcu
jednak zacząłem się
przełamywać i doceniać
możliwości jakie niesie
postawa szablisty zwłaszcza
znakomity balans ciała.
Dalej przyszła pora
na podstawowe ataki
szablą. Podobnie jak
w walce mieczem
cięcia tworzą coś
na kształt gwiazdy.
Nie ma tylko
cięcia pionowego z
dołu w górę.
Jest to dość
zrozumiałe z uwagi
to iż poza
piórem tylec szabli
jest tępy. Poza
kierunkami dochodzą 3
„rodzaje” cięć. Pierwsze
to szybkie cięcie
„z nadgarstka” . Atak taki
wykonuje się bardzo
szybko prostując ramie
i nadając szabli
pęd ruchem nadgarstka.
Świetny atak by
kogoś „spunktować” zwłaszcza
jeżeli ktoś dysponuje
dobrym refleksem. Wydaje mi
się że cięcie
na nadgarstka może
się też sprawdzić
jako szybki atak
stopujący wykonywany w przeciwtempie ( rodzaj
akcji szermierczej polegający
na wykonaniu szybkiego
ataku w momencie
gdy przeciwnik zaczyna
natarcie, jest to
niejako odpowiedź atakiem
na taka). Minusem
cięć z nadgarstka
jest ich mała
siła. Dalej poznałem
cięcie „z łokcia” .
Przy tej technice
to właśnie łokieć
i przedramię nadają
szabli pęd. W
praktyce najczęściej używane
cięcie w walce
pieszej jest co
prawda wolniejsze niż
cięcie z nadgarstka
jednak zauważalnie mocniejsze.
W praktyce w
późniejszych sparingach używałem
głównie cięć z
łokcia (oraz nadgarstka ) .
Ostatni rodzaj cięcia
to szerokie zamaszyste
cięcie z całego
ramienia. Cięcie zdaje
się dominujące w
walce konno. Wydaje
mi się raczej
mało użyteczne w
walce pieszej cięcie
dość wolne ale połączone
z wypadem daje
spory zasięg.
I w
tedy zaczęły się
sparingi . Początki były
dość trudne. Dostawałem
straszne lanie oj
trochę to trwało zanim
zacząłem łapać tak
specyficzną dla szabli
mechanikę ruchów. Ciężko było
przywyknąć do zupełnie
odmiennej od miecza
długiego pracy nóg.
Po pewnym czasie całkiem
intuicyjne stało się
przechodzenie od zasłony
co cięcia. W
sposób naturalny zaczęły
dominować cięcia z łokcia
i nadgarstka. W zasadzie
na tym zakończyła
moja bardziej systematyczna nauka
walki szablą . Ale
bynajmniej nie był
to koniec mojej
przygody z tą
bronią . Bo
chyba to właśnie
szablą najczęściej walczę
w sparingach . Wydaje
mi się wobec
tego iż mój
styl władania szablą
przypomina bardziej rembajłe
z dzikich pół
zaprawionego w bojach
i rozbojach jak step
długi i szeroki, niż
szkolonego na dworskich
parkietach szermierzy . Ciekawą
sprawą jest to
jak zmieniał się
ów styl wraz
z nabywanie wprawy
.
Zauważyłem iż
stopniowo poprawił mi
się refleks im
więcej rąbie szablą .
Z czasem pojawił
się automatyzm działania .
Wspomniane wyżej wymiany
są naprawdę
błyskawiczne. To kwestia sekund
ruch szabli jest
trudny to uchwycenia.
Można zatem powiedzieć
iż trening szablowy
spełnił pokładane w nim nadzieje .
W Polsce próby
rekonstrukcji Polskiej tradycji walki
szablą podjęli się
Sieniawscy . Starają się
oni odtworzyć właśnie
sztukę krzyżową czyli
polską szkołę szabli.
W wielkim skrócie jest
technika walki stawiająca
na stosowanie szybkich
cięć krzyżowych .
Cięcia są tam
zarówno techniką obrony jak i ataku .
Szabla pozostaje w ciągłym
ruchu zarówno zagrażając
przeciwnikowi jak i
zbijając jego ataki. Typowa
statyczna zasłona pojawia
się tam bardzo
rzadko jako element podejścia do
przeciwnika.
Generalnie
każdemu zainteresowanemu
szermierką polecam zainteresowanie się
szablą . Fechtunek szablowy
znakomicie rozwija refleks
i pozwala znacznie
uelastycznić nadgarstki . Poza
tym to fajne
nawiązanie do naszej
narodowej tradycji . Zatem szabla
w dłoń i
bij kto w Boga wierzy .
piątek, 11 listopada 2016
Przemyślenia młodego szermierza
Mija już
prawie rok odkąd
zacząłem parać się
szermierką historyczną.
Muszę przyznać iż
jeżeli walkę na
miecze znało się wcześniej
z kina, literatury, gier komputerowych można
przeżyć mały szok .
Bowiem prawdziwa europejska
sztuka walki mieczem
długim bardzo mocno odbiega od tego
co serwuje nam
popkultura. Niniejszy tekst
nie będzie poważna
publikacją na temat
nauki europejskiego fechtunku, moją
ambicją jest raczej
podzielić się przemyśleniami początkującego szermierza.
Kolejnym
elementem poznanym na
treningu były podstawowe
ataki czyli 8
cięć. Wyróżnia się
4 trajektorie cięć
po których można
prowadzić ostrzę na 2 kierunkach
(góra- dół, dół-góra) co w efekcie
dalej 8 cięć
których trajektorię tworzą
ośmioramienną gwiazdę.
Wreszcie przyszedł
czas na
„uderzenia mistrzowskie” 5
specjalnych technik pozwalających zakończyć
walkę jednym ciosem.
W międzyczasie znalazło
się też miejsce
na opracowanie układu
choreografii walki na
potrzeby lubelskiej nocy
kultury.
To co
najpierw rzuciło się w
oczy gdy
skonfrontowałem to czego
nas uczony z filmowymi
pojedynkami , to
zupełnie inna dynamika
walki. W filmach
bohaterowie nieustannie wymieniają
ciosy. Całość odbywa
się wedle prostego
schematu zasłona- odpowiedź
, zasłona- odpowiedź aż w
końcu któryś trafi
. W praktyce
wymiana ciosów to
krótki epizod w
walce. Dużo więcej
czasu zajmuje podchodzenie
do walki. Obaj
szermierze starają się
uzyskać lepszą pozycje do
ataku , krążą
wokoło siebie , zmieniają
postawy, skracają i
zwiększają dystans. Gdy któryś
uzyska dobrą pozycje
do ataku rusza do
natarcia. Jeżeli żaden
z walczących nie
uzyska trafienia zazwyczaj
ponownie odskakują w dystans
i starają się
uzyskać lepsze dojście do ataku.
W filmach często
wojownicy stosują twarde
zasłony gdzie przyjmują ciosy „ostrzem
w ostrze”. W
praktyce istnieje wiele
technik obrony. Można
bronić się samą
praca nóg wykonywać
uniki odskakiwać w dystans
, schodzić z linii
ciosu,
zbijać nadlatujące ostrze (dynamicznie zbijać
klingę przeciwnika własnym atakiem) a nawet
jeżeli
już parujemy twardą statyczną zasłoną
to własną klingę najlepiej
ustawić pod kontem
45 stopni by energia
kinetyczne uderzenia lepiej
się rozkładała.
środa, 9 listopada 2016
Falkon 2016
Falkon Falkon i po Falkonie. cały rok czekania i 3 dni festiwalu. Pierwszy raz byłem tam w roli twórcy programu. Jako członek lubelskiej grupy szermierczej "Wilk" było współprowadzącym warsztaty z szermierki europejskiej mieczem długim. Niestety w tym roku Falkon wybitnie nie dopisał pod kątem gier bitewnych. Szkoda że nie pojawili się chłopaki od Afterglow . Natomiast brawa dla ekipy od Napolona gdyż przyjechali aż z Wrocławia. Także tegoroczny Falkon upłynął pod znakiem szermierki.
Na początek małe wyjaśnienie. Nie param się rekonstrukcją historyczną w naszej grupie ćwiczymy wyłącznie fechtunek jednak stroje przynajmniej stylizowane na historyczne są niestety koniecznością . Zdaje sobie zatem sprawę że strój jaki przywdziałem na Falkon to bardziej konwencja LARPowa a całość przyprawi wytrawnych rekonstruktorów o salwy śmiechu jednak jestem dość zadowolony z całości. W założeniu miał to być strój wzorowany na renesansowym stroju męskim. Koszula dość obszerna z bufiastymi rękawami i stójką była wzorowana własnie na koszulach renesansowych. Spodnie to (uwaga proszę się nie śmiać) przerobione dres właśnie dlatego przewiązałem się szarą w pasie by nie było widać że to desy. Dalej są getry piłkarskie i buty za 5 zł z lumpeksu zaś przy pasie mój wierny feder. Trochę dziwnie się czułem na początku paradując w tym stroju po hali wystawowej ale po pewnym czasie już przyzwyczaiłem się do tego stroju i ciężaru miecza przy pasie po czym z dłonią opartą na głowicy miecza dumnym krokiem ruszyłem na podbój Falkonu.
Pierwszy dzień Falkonu to jak zwykle rozgrzewka powoli pojawiali się wystawcy. Szczególnie fajnie prezentowało się stoisko kowala pierwszy raz na żywo widziałem noże kute z damastu. Ostatecznie pod długim namyśle nabyłem ręcznie kuty nóż kabłąkowy. Jednym z ciekawszych punktów pierwszego dnia był pokaz walki na szable lubelskiej grupy In Vino Veritas .
Drugi dzień upłynął już mocno pod znakiem szermierki na początek o 10 do 12 prowadziliśmy warsztaty z szermierki europejskiej które cieszyły się całkiem niezłym zainteresowanie.
A później zaczęły się pojedynki na Falkonowej arenie turnieju walki na broń bezpieczną. Długo się wahałem czy wystartować ostatecznie postanowiłem spróbować swoich sił. Do listy zawodników wpisałem się jedynie imieniem i nazwiskiem gdyż nie miałem żądnej stylowej ksywki. Sędziowie areny nazwali mnie zapewne z uwagi na mój strój "Człowiek z zachodu". Pierwsza walka była dość prosta przeciwnikiem był falkonowicz nie trenujący wcześniej szermierki zatem walka nie stanowiła wielkie wyzwania jednak nie była wcale tak jednostronna jak można by się spodziewać gdyż trafił w walce raz mnie trafił. W kolejnej walce było już gorzej moim przeciwnikiem był wieloletni mistrz areny znakomity zamojski szablista zdaniem wielu jeden z najlepszych szermierzy w kraju. Miałem już okazje z nim walczyć podczas turnieju Teatru miecza w Świdniku wówczas przegrałem walkę 3 do 10. Tym razem walkę przegrałem 6 do 1 cóż zważywszy na klasę zawodnika cieszę się iż zdobyłem w tej walce trafienie. Kolejną walkę stoczyłem z nieznanym mi falkonowiczem, zdaje się iż nie miał on wcześniej doświadczenia z szermierką jednak był bardzo ruchliwy i nieco kłopotów mi sprawił jednak finalnie walkę wygrałem do 0 . Ogólnie w eliminacjach osiągnąłem na tyle dobry wynik by znaleźć się w finałowej ósemce. No i w tedy zaczęło się dziać . Dla finalistów ustawiono coś w rodzaju trybuny honorowej. Prowadzący finał podkręcał atmosferę opowiadając o walkach eliminacyjnych i prezentując finalistów .
Totalnie nie miałem pomysłu jak się zaprezentować więc improwizowałem. Przedstawiłem się jako uczeń szkoły fechtunku wędrujący po Europie. Wykonałem salut szermierczy w stronę widowni i sędziów po czym wróciłem na swoje miejsce. Niebawem przyszła pora na moją pierwsza walkę w finale. Okazała się że moim przeciwnikiem był jeden z faworytów do tytułu mistrza areny. Była to długa i wyrównana walka sędziowie z bardzo żywo ją komentowali. Najciekawsze była sytuacja gdy w przez około 3 minuty walki żadnemu z walczących nie udało się uzyskać trafienia. Początkowo chciałem walczyć trzymając miecz w jednej dłoni jak szablę potem jednak zmieniłem koncepcje i do końca walki posługiwałem mieczem jak mieczem długim. Krążyliśmy wokoło siebie kontrując się nawzajem postawami wyprowadzając kolejne ataki i zasłony . Ostatecznie walkę przegrałem tym samym kończąc swój udział w Falkonowej arenie
Mój przeciwnik w swojej kolejnej walce pokonał wieloletniego mistrza areny tym samym można zaryzykować stwierdzenie iż turniej rozstrzygnął się w półfinale tam bowiem starli się dwaj najpoważniejsi pretendenci do tytułu mistrza areny.
Sama Falkonowa arena budzi sporo kontrowersje wśród moim znajomych trenujących szermierkę. Często słyszę że nie sprawdza się tam tyle umiejętności szermierczych co ogólnie robione widowisko. Fakt można mieć pewne zastrzeżenia co do reguł punktowania. Wyłączeniem z pola trafienia głowy jest dość logiczne zważywszy na to iż nie używa się tam masek szermierczych wyłączenie przedramion wydaje się krokiem idącym ciut za daleko sporo technik jest skierowanych na przedramiona. W turniejach Dawnych Europejskich Sztuk Walki coraz częściej wyłącza się dłonie ze strefy trawień chcąc uniknąć prostego "polowania na dłonie". Na arenie Falkonu nie liczą się jeszcze trafienia w łydki . Ogólnie chyba rozumiem zamysł jaki przyświecał takim zasadom poza względami bezpieczeństwa zapewne organizatorzy chcieli wymusić dłuższe i efektowniejsze pojedynki.
Reguły priemują dopracowany i efektowny strój gdyż to od stroju uzależniona jest liczba punków życia (ilości trafień po otrzymaniu których zawodnik jest pokonany) . Ponadto trafianie jednoczesne są liczone pozytywnie co jest dość dość kontrowersyjne.
Wydaje mi się iż ocena areny przez ludzi związanych z szermierką w dużej mierz wynika podejścia do tegoż turnieju. Na pewno zawiedzie się ten kto oczekuje typowego szermierczego na pewno będą zawiedzenia całym turniejem jednak jeżeli spojrzymy na to bardziej jak swoiste widowisko gdzie celem jest nie tylko zwycięstwo ale pokazanie publiczności efektownego pojedynku . Po mojej walce w fazie finałowej inni uczestnicy areny (a byłem wśród finalistów jednym z dwojga debiutantów) wiele osób gratulowało mi świetnego pojedynku aktualny mistrz areny stwierdził i nasza walka była najlepszą technicznie walką na arenie . Generalnie jestem jednak z siebie zadowolony szermierkę trenuje dopiero od roku jednak miałem okazje zobaczyć jak wszystkie te treningi przynoszą efekt w mówiąc najoględniej formie szermierczej rywalizacji.
Trzeciego dnia konwentu całość już powoli zamiera tego dnia przyszedłem już w normalnych ciuchach nie chciało mi się przebierać w strój z epoki. Trochę brałem udział w luźnych walkach na arenie ku mojemu zaskoczeniu podchodzili do mnie ludzie prosząc o pokazanie im podstaw szermierki . Bardzo fajne i bardzo miłe doświadczenie gdy ludzie doceniają umiejętności i chcą by im pokazać podstawy. Ale najciekawsze miało dopiero nastąpić . Mianowicie pokazy w czasie których dane mi było zgłębić tajemnice alchemii i ciskać kulami ognia .
Były to pokazy prowadzone przez wolontariuszy z Wolontariatu Studenckiego Projektor. Jak pisze Justyna jedna z wolontariuszek
",,Projektor- wolontariat studencki" jest wolontariatem dla studentów, którzy chcą pomóc dzieciom ze wsi i małych miejscowości a nie mają dostępu do takiego spektrum zajęć dodatkowych jak dzieci z miast. Jeździmy więc po wsiach i mały miejscowościach i prowadzimy z nimi zajęcia o różnej tematyce (kryminalistyka, robotyka, chemia, modelowanie balonów, gry i zabawy, biologia i wiele innych), pokazując im, że nauka nie musi być nudna, oraz to, jak można ciekawie spędzać wolny czas. Poszerzamy ich horyzonty mając nadzieję, że w którymś z nich zaszczepimy pragnienie rozwijania siebie przez próbowanie nowych rzeczy a może nawet uczenia ich innych"
Bez 2 zdań są to ludzie z pasją i zapałem
No i około 16 zakończył się XVII Festiwal Fantastyki Falkon ale zapowiada się niebawem kolejna ciekawa impreza mianowicie w wakacje Polcon będzie gościć w Lublinie . Mam nadzieje że i tam zaprezentujemy się jako grupa szermiercza ,
I na końcu chciałem serdecznie podziękować autorowi bloga "Hobbicim tropem" za świetne zdjęcia z areny
Na początek małe wyjaśnienie. Nie param się rekonstrukcją historyczną w naszej grupie ćwiczymy wyłącznie fechtunek jednak stroje przynajmniej stylizowane na historyczne są niestety koniecznością . Zdaje sobie zatem sprawę że strój jaki przywdziałem na Falkon to bardziej konwencja LARPowa a całość przyprawi wytrawnych rekonstruktorów o salwy śmiechu jednak jestem dość zadowolony z całości. W założeniu miał to być strój wzorowany na renesansowym stroju męskim. Koszula dość obszerna z bufiastymi rękawami i stójką była wzorowana własnie na koszulach renesansowych. Spodnie to (uwaga proszę się nie śmiać) przerobione dres właśnie dlatego przewiązałem się szarą w pasie by nie było widać że to desy. Dalej są getry piłkarskie i buty za 5 zł z lumpeksu zaś przy pasie mój wierny feder. Trochę dziwnie się czułem na początku paradując w tym stroju po hali wystawowej ale po pewnym czasie już przyzwyczaiłem się do tego stroju i ciężaru miecza przy pasie po czym z dłonią opartą na głowicy miecza dumnym krokiem ruszyłem na podbój Falkonu.
Pierwszy dzień Falkonu to jak zwykle rozgrzewka powoli pojawiali się wystawcy. Szczególnie fajnie prezentowało się stoisko kowala pierwszy raz na żywo widziałem noże kute z damastu. Ostatecznie pod długim namyśle nabyłem ręcznie kuty nóż kabłąkowy. Jednym z ciekawszych punktów pierwszego dnia był pokaz walki na szable lubelskiej grupy In Vino Veritas .
Drugi dzień upłynął już mocno pod znakiem szermierki na początek o 10 do 12 prowadziliśmy warsztaty z szermierki europejskiej które cieszyły się całkiem niezłym zainteresowanie.
A później zaczęły się pojedynki na Falkonowej arenie turnieju walki na broń bezpieczną. Długo się wahałem czy wystartować ostatecznie postanowiłem spróbować swoich sił. Do listy zawodników wpisałem się jedynie imieniem i nazwiskiem gdyż nie miałem żądnej stylowej ksywki. Sędziowie areny nazwali mnie zapewne z uwagi na mój strój "Człowiek z zachodu". Pierwsza walka była dość prosta przeciwnikiem był falkonowicz nie trenujący wcześniej szermierki zatem walka nie stanowiła wielkie wyzwania jednak nie była wcale tak jednostronna jak można by się spodziewać gdyż trafił w walce raz mnie trafił. W kolejnej walce było już gorzej moim przeciwnikiem był wieloletni mistrz areny znakomity zamojski szablista zdaniem wielu jeden z najlepszych szermierzy w kraju. Miałem już okazje z nim walczyć podczas turnieju Teatru miecza w Świdniku wówczas przegrałem walkę 3 do 10. Tym razem walkę przegrałem 6 do 1 cóż zważywszy na klasę zawodnika cieszę się iż zdobyłem w tej walce trafienie. Kolejną walkę stoczyłem z nieznanym mi falkonowiczem, zdaje się iż nie miał on wcześniej doświadczenia z szermierką jednak był bardzo ruchliwy i nieco kłopotów mi sprawił jednak finalnie walkę wygrałem do 0 . Ogólnie w eliminacjach osiągnąłem na tyle dobry wynik by znaleźć się w finałowej ósemce. No i w tedy zaczęło się dziać . Dla finalistów ustawiono coś w rodzaju trybuny honorowej. Prowadzący finał podkręcał atmosferę opowiadając o walkach eliminacyjnych i prezentując finalistów .
Totalnie nie miałem pomysłu jak się zaprezentować więc improwizowałem. Przedstawiłem się jako uczeń szkoły fechtunku wędrujący po Europie. Wykonałem salut szermierczy w stronę widowni i sędziów po czym wróciłem na swoje miejsce. Niebawem przyszła pora na moją pierwsza walkę w finale. Okazała się że moim przeciwnikiem był jeden z faworytów do tytułu mistrza areny. Była to długa i wyrównana walka sędziowie z bardzo żywo ją komentowali. Najciekawsze była sytuacja gdy w przez około 3 minuty walki żadnemu z walczących nie udało się uzyskać trafienia. Początkowo chciałem walczyć trzymając miecz w jednej dłoni jak szablę potem jednak zmieniłem koncepcje i do końca walki posługiwałem mieczem jak mieczem długim. Krążyliśmy wokoło siebie kontrując się nawzajem postawami wyprowadzając kolejne ataki i zasłony . Ostatecznie walkę przegrałem tym samym kończąc swój udział w Falkonowej arenie
Mój przeciwnik w swojej kolejnej walce pokonał wieloletniego mistrza areny tym samym można zaryzykować stwierdzenie iż turniej rozstrzygnął się w półfinale tam bowiem starli się dwaj najpoważniejsi pretendenci do tytułu mistrza areny.
Sama Falkonowa arena budzi sporo kontrowersje wśród moim znajomych trenujących szermierkę. Często słyszę że nie sprawdza się tam tyle umiejętności szermierczych co ogólnie robione widowisko. Fakt można mieć pewne zastrzeżenia co do reguł punktowania. Wyłączeniem z pola trafienia głowy jest dość logiczne zważywszy na to iż nie używa się tam masek szermierczych wyłączenie przedramion wydaje się krokiem idącym ciut za daleko sporo technik jest skierowanych na przedramiona. W turniejach Dawnych Europejskich Sztuk Walki coraz częściej wyłącza się dłonie ze strefy trawień chcąc uniknąć prostego "polowania na dłonie". Na arenie Falkonu nie liczą się jeszcze trafienia w łydki . Ogólnie chyba rozumiem zamysł jaki przyświecał takim zasadom poza względami bezpieczeństwa zapewne organizatorzy chcieli wymusić dłuższe i efektowniejsze pojedynki.
Reguły priemują dopracowany i efektowny strój gdyż to od stroju uzależniona jest liczba punków życia (ilości trafień po otrzymaniu których zawodnik jest pokonany) . Ponadto trafianie jednoczesne są liczone pozytywnie co jest dość dość kontrowersyjne.
Wydaje mi się iż ocena areny przez ludzi związanych z szermierką w dużej mierz wynika podejścia do tegoż turnieju. Na pewno zawiedzie się ten kto oczekuje typowego szermierczego na pewno będą zawiedzenia całym turniejem jednak jeżeli spojrzymy na to bardziej jak swoiste widowisko gdzie celem jest nie tylko zwycięstwo ale pokazanie publiczności efektownego pojedynku . Po mojej walce w fazie finałowej inni uczestnicy areny (a byłem wśród finalistów jednym z dwojga debiutantów) wiele osób gratulowało mi świetnego pojedynku aktualny mistrz areny stwierdził i nasza walka była najlepszą technicznie walką na arenie . Generalnie jestem jednak z siebie zadowolony szermierkę trenuje dopiero od roku jednak miałem okazje zobaczyć jak wszystkie te treningi przynoszą efekt w mówiąc najoględniej formie szermierczej rywalizacji.
Trzeciego dnia konwentu całość już powoli zamiera tego dnia przyszedłem już w normalnych ciuchach nie chciało mi się przebierać w strój z epoki. Trochę brałem udział w luźnych walkach na arenie ku mojemu zaskoczeniu podchodzili do mnie ludzie prosząc o pokazanie im podstaw szermierki . Bardzo fajne i bardzo miłe doświadczenie gdy ludzie doceniają umiejętności i chcą by im pokazać podstawy. Ale najciekawsze miało dopiero nastąpić . Mianowicie pokazy w czasie których dane mi było zgłębić tajemnice alchemii i ciskać kulami ognia .
Były to pokazy prowadzone przez wolontariuszy z Wolontariatu Studenckiego Projektor. Jak pisze Justyna jedna z wolontariuszek
",,Projektor- wolontariat studencki" jest wolontariatem dla studentów, którzy chcą pomóc dzieciom ze wsi i małych miejscowości a nie mają dostępu do takiego spektrum zajęć dodatkowych jak dzieci z miast. Jeździmy więc po wsiach i mały miejscowościach i prowadzimy z nimi zajęcia o różnej tematyce (kryminalistyka, robotyka, chemia, modelowanie balonów, gry i zabawy, biologia i wiele innych), pokazując im, że nauka nie musi być nudna, oraz to, jak można ciekawie spędzać wolny czas. Poszerzamy ich horyzonty mając nadzieję, że w którymś z nich zaszczepimy pragnienie rozwijania siebie przez próbowanie nowych rzeczy a może nawet uczenia ich innych"
Bez 2 zdań są to ludzie z pasją i zapałem
No i około 16 zakończył się XVII Festiwal Fantastyki Falkon ale zapowiada się niebawem kolejna ciekawa impreza mianowicie w wakacje Polcon będzie gościć w Lublinie . Mam nadzieje że i tam zaprezentujemy się jako grupa szermiercza ,
I na końcu chciałem serdecznie podziękować autorowi bloga "Hobbicim tropem" za świetne zdjęcia z areny
Subskrybuj:
Posty (Atom)