Jeżeli miałbym wskazać
Polską broń narodową
to zdecydowanie będzie to szabla.
To już nawet
nie broń to
symbol , wszak jest wymieniona
w hymnie narodowym .
Łagodnie wygięta klinga
z obusiecznym piórem (ostatni odcinek ostrza),
do tego rękojeść
kabłąkiem osłaniającym dłoń
i typowo Polskim
wynalazkiem „paluchem” czyli
specjalną obrączką osłaniającą
kciuk. Najważniejszy w szermierce
palec , bez przeciwstawnego kciuka nie
da się utrzymać
szabli w ręku.
Generalnie
jakoś szczególnie szabla
mnie nie interesowała. Jawiła
mi się przede wszystkim jako
kawalerzystów. A sam
konno jeździć nie
potrafię , a i w grach bitewnych preferuje raczej
armie oparte na
silnej zdyscyplinowanej piechocie.
Na ubiegłorocznym Falkonie
przypadkiem trafiłem na książkę
„Ostatni Honorowy” Jacka
Komudy. Nie będzie
przesadą stwierdzenie iż szabla
jest jednym z
bohaterów tej powieści.
Oczywiście nie dało
się uniknąć paru
błędów . Przykładowo szermierz
z rapierem nie
mógł przywodzić na myśl
grafiki z traktatu
Talhoffera gdyż ten
został spisany zanim
w Europie rapiery
się pojawiły. Opisy
pojedynków sanacyjnych
oficerów, brawurowe starcia
na szable z opisami
pełnymi mniej lub bardziej
profesjonalnych terminów .
Do tego doszedł
jeszcze jeden argument .
Wówczas od około
miesiąca trenowałem walkę
mieczem długim i
zauważyłem że muszę
poprawić refleks . A że szabla
jest bardzo szybka, zdecydowałem
się zacząć treningi
z szablą by właśnie
ciut refleksu nabyć.
Kolega z grupy
szermierczej miał już
doświadczenie z szablą.
Skombinowaliśmy palcaty i
jazda. Na początek
postawa szermiercza. Mocno
ugięte nogi ,
prawo jako wykroczna
, bokiem do
przeciwnika z szablą
przed sobą trzymaną
w pierwszej zasłonie
( Pierwsza zasłona
chroni prawy bok
i bark , jest
przy tym wyjściową
postawą od której zaczynamy
walkę) . Pierwsze wrażenie ?
„Jakie to jest
niewygodne i nienaturalne” pierwsze
treningi były naprawdę
ciężkie trudno było mi
przyzwyczaić się do
totalnie odmiennej postawy
niż ta znana
mi z miecza
długiego. W końcu
jednak zacząłem się
przełamywać i doceniać
możliwości jakie niesie
postawa szablisty zwłaszcza
znakomity balans ciała.
Dalej przyszła pora
na podstawowe ataki
szablą. Podobnie jak
w walce mieczem
cięcia tworzą coś
na kształt gwiazdy.
Nie ma tylko
cięcia pionowego z
dołu w górę.
Jest to dość
zrozumiałe z uwagi
to iż poza
piórem tylec szabli
jest tępy. Poza
kierunkami dochodzą 3
„rodzaje” cięć. Pierwsze
to szybkie cięcie
„z nadgarstka” . Atak taki
wykonuje się bardzo
szybko prostując ramie
i nadając szabli
pęd ruchem nadgarstka.
Świetny atak by
kogoś „spunktować” zwłaszcza
jeżeli ktoś dysponuje
dobrym refleksem. Wydaje mi
się że cięcie
na nadgarstka może
się też sprawdzić
jako szybki atak
stopujący wykonywany w przeciwtempie ( rodzaj
akcji szermierczej polegający
na wykonaniu szybkiego
ataku w momencie
gdy przeciwnik zaczyna
natarcie, jest to
niejako odpowiedź atakiem
na taka). Minusem
cięć z nadgarstka
jest ich mała
siła. Dalej poznałem
cięcie „z łokcia” .
Przy tej technice
to właśnie łokieć
i przedramię nadają
szabli pęd. W
praktyce najczęściej używane
cięcie w walce
pieszej jest co
prawda wolniejsze niż
cięcie z nadgarstka
jednak zauważalnie mocniejsze.
W praktyce w
późniejszych sparingach używałem
głównie cięć z
łokcia (oraz nadgarstka ) .
Ostatni rodzaj cięcia
to szerokie zamaszyste
cięcie z całego
ramienia. Cięcie zdaje
się dominujące w
walce konno. Wydaje
mi się raczej
mało użyteczne w
walce pieszej cięcie
dość wolne ale połączone
z wypadem daje
spory zasięg.
I w
tedy zaczęły się
sparingi . Początki były
dość trudne. Dostawałem
straszne lanie oj
trochę to trwało zanim
zacząłem łapać tak
specyficzną dla szabli
mechanikę ruchów. Ciężko było
przywyknąć do zupełnie
odmiennej od miecza
długiego pracy nóg.
Po pewnym czasie całkiem
intuicyjne stało się
przechodzenie od zasłony
co cięcia. W
sposób naturalny zaczęły
dominować cięcia z łokcia
i nadgarstka. W zasadzie
na tym zakończyła
moja bardziej systematyczna nauka
walki szablą . Ale
bynajmniej nie był
to koniec mojej
przygody z tą
bronią . Bo
chyba to właśnie
szablą najczęściej walczę
w sparingach . Wydaje
mi się wobec
tego iż mój
styl władania szablą
przypomina bardziej rembajłe
z dzikich pół
zaprawionego w bojach
i rozbojach jak step
długi i szeroki, niż
szkolonego na dworskich
parkietach szermierzy . Ciekawą
sprawą jest to
jak zmieniał się
ów styl wraz
z nabywanie wprawy
.
Zauważyłem iż
stopniowo poprawił mi
się refleks im
więcej rąbie szablą .
Z czasem pojawił
się automatyzm działania .
Wspomniane wyżej wymiany
są naprawdę
błyskawiczne. To kwestia sekund
ruch szabli jest
trudny to uchwycenia.
Można zatem powiedzieć
iż trening szablowy
spełnił pokładane w nim nadzieje .
W Polsce próby
rekonstrukcji Polskiej tradycji walki
szablą podjęli się
Sieniawscy . Starają się
oni odtworzyć właśnie
sztukę krzyżową czyli
polską szkołę szabli.
W wielkim skrócie jest
technika walki stawiająca
na stosowanie szybkich
cięć krzyżowych .
Cięcia są tam
zarówno techniką obrony jak i ataku .
Szabla pozostaje w ciągłym
ruchu zarówno zagrażając
przeciwnikowi jak i
zbijając jego ataki. Typowa
statyczna zasłona pojawia
się tam bardzo
rzadko jako element podejścia do
przeciwnika.
Generalnie
każdemu zainteresowanemu
szermierką polecam zainteresowanie się
szablą . Fechtunek szablowy
znakomicie rozwija refleks
i pozwala znacznie
uelastycznić nadgarstki . Poza
tym to fajne
nawiązanie do naszej
narodowej tradycji . Zatem szabla
w dłoń i
bij kto w Boga wierzy .