środa, 9 listopada 2016

Falkon 2016

     Falkon   Falkon  i  po  Falkonie. cały  rok  czekania   i  3   dni  festiwalu.  Pierwszy  raz   byłem  tam  w  roli  twórcy  programu.  Jako  członek  lubelskiej  grupy  szermierczej  "Wilk"   było  współprowadzącym  warsztaty  z  szermierki  europejskiej  mieczem  długim.  Niestety  w  tym  roku   Falkon  wybitnie  nie  dopisał   pod  kątem  gier  bitewnych.  Szkoda  że  nie  pojawili  się chłopaki  od  Afterglow .  Natomiast   brawa   dla  ekipy  od  Napolona   gdyż  przyjechali  aż  z  Wrocławia.  Także   tegoroczny  Falkon upłynął   pod   znakiem  szermierki.


    Na  początek  małe  wyjaśnienie.  Nie  param  się  rekonstrukcją   historyczną   w   naszej  grupie  ćwiczymy  wyłącznie fechtunek  jednak   stroje  przynajmniej stylizowane  na  historyczne  są   niestety  koniecznością .  Zdaje  sobie  zatem  sprawę  że   strój  jaki  przywdziałem  na  Falkon  to  bardziej  konwencja  LARPowa   a  całość   przyprawi  wytrawnych rekonstruktorów  o  salwy  śmiechu  jednak  jestem  dość  zadowolony  z  całości.    W  założeniu  miał  to być  strój  wzorowany  na  renesansowym  stroju   męskim.   Koszula   dość  obszerna  z  bufiastymi  rękawami  i stójką  była  wzorowana  własnie   na   koszulach  renesansowych.  Spodnie  to  (uwaga  proszę  się   nie  śmiać)   przerobione  dres    właśnie  dlatego  przewiązałem  się szarą   w pasie  by  nie  było  widać  że  to desy.  Dalej  są  getry  piłkarskie  i  buty   za  5 zł  z lumpeksu   zaś  przy  pasie   mój  wierny  feder.   Trochę  dziwnie  się  czułem   na  początku paradując  w  tym stroju  po  hali  wystawowej   ale   po  pewnym  czasie   już   przyzwyczaiłem  się  do   tego  stroju  i  ciężaru  miecza  przy  pasie  po  czym  z  dłonią  opartą  na  głowicy  miecza  dumnym krokiem  ruszyłem  na  podbój  Falkonu.



Pierwszy   dzień  Falkonu  to  jak  zwykle   rozgrzewka    powoli  pojawiali  się wystawcy.  Szczególnie   fajnie  prezentowało  się stoisko  kowala   pierwszy  raz  na  żywo  widziałem  noże  kute  z  damastu. Ostatecznie  pod  długim  namyśle  nabyłem  ręcznie  kuty  nóż  kabłąkowy.  Jednym  z  ciekawszych  punktów   pierwszego  dnia  był  pokaz   walki  na  szable   lubelskiej  grupy  In Vino  Veritas .

Drugi  dzień  upłynął  już  mocno  pod  znakiem  szermierki  na  początek  o  10  do  12  prowadziliśmy   warsztaty  z  szermierki  europejskiej  które  cieszyły  się  całkiem niezłym  zainteresowanie.
A  później   zaczęły  się  pojedynki  na  Falkonowej  arenie   turnieju  walki  na  broń  bezpieczną.  Długo  się  wahałem  czy wystartować  ostatecznie  postanowiłem  spróbować  swoich  sił.   Do  listy  zawodników  wpisałem  się  jedynie  imieniem  i  nazwiskiem  gdyż   nie  miałem  żądnej  stylowej  ksywki.  Sędziowie  areny  nazwali   mnie   zapewne  z  uwagi  na  mój strój  "Człowiek   z  zachodu".  Pierwsza  walka   była   dość  prosta  przeciwnikiem  był   falkonowicz  nie  trenujący wcześniej  szermierki  zatem  walka  nie  stanowiła  wielkie  wyzwania  jednak   nie  była  wcale   tak  jednostronna  jak  można  by  się  spodziewać  gdyż   trafił  w  walce  raz   mnie  trafił.   W  kolejnej  walce   było  już  gorzej  moim  przeciwnikiem  był  wieloletni   mistrz  areny znakomity  zamojski  szablista  zdaniem   wielu  jeden  z   najlepszych  szermierzy  w  kraju.  Miałem już  okazje  z nim  walczyć   podczas  turnieju   Teatru  miecza  w  Świdniku  wówczas  przegrałem  walkę  3  do  10.  Tym razem  walkę  przegrałem  6  do  1   cóż  zważywszy  na klasę  zawodnika   cieszę  się  iż  zdobyłem  w  tej  walce  trafienie.  Kolejną  walkę  stoczyłem   z nieznanym  mi falkonowiczem,  zdaje  się  iż  nie  miał  on wcześniej doświadczenia  z szermierką  jednak   był   bardzo  ruchliwy  i   nieco  kłopotów   mi  sprawił   jednak  finalnie  walkę  wygrałem  do  0 .  Ogólnie   w  eliminacjach  osiągnąłem  na  tyle  dobry  wynik  by  znaleźć  się  w  finałowej  ósemce.  No  i w  tedy  zaczęło  się  dziać .  Dla  finalistów  ustawiono  coś  w  rodzaju trybuny  honorowej.  Prowadzący  finał   podkręcał  atmosferę  opowiadając  o  walkach  eliminacyjnych  i   prezentując   finalistów .



Totalnie  nie  miałem  pomysłu  jak  się  zaprezentować   więc  improwizowałem.   Przedstawiłem  się   jako  uczeń  szkoły  fechtunku  wędrujący  po  Europie.  Wykonałem  salut  szermierczy  w stronę  widowni  i  sędziów  po czym  wróciłem  na swoje  miejsce.   Niebawem  przyszła  pora  na  moją  pierwsza  walkę  w  finale.  Okazała   się  że  moim  przeciwnikiem   był jeden  z faworytów   do  tytułu  mistrza  areny.  Była  to  długa   i  wyrównana  walka   sędziowie  z  bardzo  żywo  ją  komentowali.  Najciekawsze  była   sytuacja  gdy  w  przez    około  3  minuty  walki   żadnemu z  walczących  nie  udało  się  uzyskać  trafienia.  Początkowo  chciałem  walczyć   trzymając  miecz  w  jednej  dłoni  jak szablę   potem  jednak   zmieniłem  koncepcje  i  do  końca  walki  posługiwałem  mieczem  jak   mieczem  długim.  Krążyliśmy  wokoło  siebie  kontrując   się  nawzajem  postawami   wyprowadzając  kolejne  ataki   i   zasłony .  Ostatecznie  walkę  przegrałem   tym  samym  kończąc   swój  udział   w Falkonowej  arenie







Mój  przeciwnik  w  swojej  kolejnej  walce  pokonał    wieloletniego  mistrza  areny  tym samym   można  zaryzykować  stwierdzenie  iż   turniej  rozstrzygnął  się  w  półfinale  tam  bowiem   starli  się  dwaj   najpoważniejsi  pretendenci  do  tytułu  mistrza   areny.

   Sama  Falkonowa  arena  budzi  sporo  kontrowersje  wśród  moim  znajomych  trenujących   szermierkę.  Często  słyszę  że  nie  sprawdza  się  tam  tyle  umiejętności  szermierczych  co  ogólnie  robione  widowisko.  Fakt  można  mieć  pewne  zastrzeżenia  co  do reguł  punktowania.  Wyłączeniem  z  pola trafienia   głowy   jest  dość  logiczne  zważywszy  na  to  iż  nie  używa  się  tam  masek  szermierczych   wyłączenie  przedramion   wydaje  się  krokiem  idącym  ciut  za  daleko  sporo  technik   jest  skierowanych  na  przedramiona.   W  turniejach   Dawnych Europejskich  Sztuk  Walki  coraz  częściej  wyłącza  się  dłonie  ze  strefy trawień   chcąc  uniknąć   prostego   "polowania  na dłonie".  Na   arenie  Falkonu   nie  liczą  się  jeszcze  trafienia  w  łydki .  Ogólnie  chyba  rozumiem  zamysł  jaki  przyświecał   takim  zasadom   poza  względami  bezpieczeństwa   zapewne  organizatorzy  chcieli   wymusić  dłuższe  i   efektowniejsze  pojedynki.
 Reguły  priemują   dopracowany i  efektowny strój   gdyż  to  od  stroju   uzależniona  jest  liczba  punków  życia  (ilości trafień  po  otrzymaniu  których zawodnik jest  pokonany) .  Ponadto  trafianie  jednoczesne   są   liczone  pozytywnie   co  jest  dość  dość  kontrowersyjne.
      Wydaje  mi  się  iż   ocena   areny  przez   ludzi   związanych  z szermierką    w  dużej  mierz   wynika   podejścia   do   tegoż  turnieju.  Na  pewno  zawiedzie  się  ten  kto   oczekuje  typowego  szermierczego  na  pewno  będą  zawiedzenia  całym  turniejem   jednak   jeżeli  spojrzymy  na  to  bardziej  jak   swoiste  widowisko  gdzie   celem  jest  nie  tylko  zwycięstwo  ale  pokazanie   publiczności  efektownego  pojedynku .  Po  mojej walce   w  fazie  finałowej   inni  uczestnicy  areny  (a  byłem  wśród  finalistów  jednym z  dwojga  debiutantów)   wiele  osób  gratulowało  mi  świetnego  pojedynku   aktualny mistrz  areny  stwierdził  i  nasza  walka   była   najlepszą  technicznie  walką   na  arenie .   Generalnie  jestem  jednak  z  siebie  zadowolony   szermierkę  trenuje  dopiero  od  roku   jednak  miałem  okazje  zobaczyć  jak  wszystkie  te  treningi  przynoszą  efekt  w  mówiąc  najoględniej  formie  szermierczej  rywalizacji.

   Trzeciego  dnia  konwentu   całość  już  powoli    zamiera   tego  dnia  przyszedłem  już  w  normalnych  ciuchach  nie  chciało  mi  się  przebierać  w  strój  z  epoki.  Trochę  brałem  udział   w  luźnych  walkach  na  arenie    ku  mojemu  zaskoczeniu   podchodzili  do   mnie  ludzie  prosząc o  pokazanie  im  podstaw  szermierki .  Bardzo  fajne  i  bardzo  miłe  doświadczenie  gdy  ludzie  doceniają  umiejętności  i  chcą   by  im  pokazać  podstawy.  Ale    najciekawsze  miało  dopiero  nastąpić .  Mianowicie   pokazy  w  czasie  których  dane  mi  było zgłębić  tajemnice   alchemii  i ciskać  kulami  ognia .


Były  to  pokazy  prowadzone   przez  wolontariuszy z   Wolontariatu  Studenckiego   Projektor.  Jak  pisze    Justyna   jedna  z  wolontariuszek

",,Projektor- wolontariat studencki" jest wolontariatem dla studentów, którzy chcą pomóc dzieciom ze wsi i małych miejscowości a nie mają dostępu do takiego spektrum zajęć dodatkowych jak dzieci z miast. Jeździmy więc po wsiach i mały miejscowościach i prowadzimy z nimi zajęcia o różnej tematyce (kryminalistyka, robotyka, chemia, modelowanie balonów, gry i zabawy, biologia i wiele innych), pokazując im, że nauka nie musi być nudna, oraz to, jak można ciekawie spędzać wolny czas. Poszerzamy ich horyzonty mając nadzieję, że w którymś z nich zaszczepimy pragnienie rozwijania siebie przez próbowanie nowych rzeczy a może nawet uczenia ich innych"

Bez 2 zdań są to ludzie z pasją i zapałem

No i około 16 zakończył się XVII Festiwal Fantastyki Falkon ale zapowiada się niebawem kolejna ciekawa impreza mianowicie w wakacje Polcon będzie gościć w Lublinie . Mam nadzieje że i tam zaprezentujemy się jako grupa szermiercza ,

I na końcu chciałem serdecznie podziękować autorowi bloga "Hobbicim tropem" za świetne zdjęcia z areny

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz