piątek, 24 lutego 2012

Podróże "Ostrego Jasia"

Raport  autorstwa Krentusa

Na początek przedstawiamy starcie między Wczesną Polską a) a Wolną Kompanią Johna Hawkwooda (Giovanni Acuto). Tym razem pracodawców dzielnego kondotiera nie było stać na zakontraktowanie jazdy, więc wszystkie elementy w armii, które miały taką możliwość, spieszyły się na etapie rozstawienia.
Obrońcą byli oczywiście Polacy, pozytywny aspekt grania Kompanią to fakt, że nigdy nie trzeba przynosić elementów terenu na turniej (agresja 4). Stelker narzekał, że nie ma jeszcze opracowanej taktyki gry tą armią, więc obaj oczekiwaliśmy prostego starcia dwóch linii.
Obydwie armie ukryły obozy za trudnym terenem, i pozostawiły w nich jedynie ciury obozowe. Polem bitwy miała stać się położona między dwoma lasami równina, łucznicy kompanii na lewej flance musieli rozpocząć bitwę na bagnach. Polacy skupili większość swoich łuczników na swojej lewej flance:
Polacy ustawili się w zgrabny "zameczek":
Przez kilka kolejnych tur, jak widać niżej obydwie armie powoli zbliżały się do siebie. Polacy próbowali przemknąć się kawalerią wzdłuż krawędzi lasu, Kompania przerzucała rycerzy na lewą flankę i powoli wyprowadzała łuczników z bagna. Po osiągnięciu zasięgu strzału dla artylerii główne siły kompani stanęły.
Wreszcie dochodzi do pierwszych starć. Ogień artyleryjski okazał się nieskuteczny, polscy łucznicy nieoczekiwanie odepchnęli oddział spieszonych rycerzy.
Kompania postanawia zaszarżować całością sił, nawet artylerią (jak się później okazało, nielegalnie - chyba jedyny błąd w zasadach w tej bitwie, pół roku przerwy od zasad niestety zrobiło swoje). Uderzenie kończy się odepchnięciem całości polskiej linii i eliminacją jednego oddziału włóczników przez ostrza. Rycerze ścinając narożnik ryzykownie szarżują łuczników - szarża kończy się sukcesem, niesieni impetem jeźdźcy poruszają się naprzód. Na skraju lewej flanki łucznicy kompanii dzięki szczęściu niszczą czołowy oddział polskiej kawalerii:
Szczęście nie dopisuje dziś Stelkerowi - jedynka na rozkazy. Linia polskiej piechoty rozpaczliwie kontratakuje:
Na szczęście Wielcy Przedwieczni są dziś z artylerią. 6!:
Przepychanki linii piechoty doprowadzają do ucieczki oddziału harcowników łatającego dziurę po włócznikach w polskiej linii. Sytuacja na koniec tury przedstawia się następująco:
W ostatniej turze w centrum ostrza wiążą Polaków walką, a rycerze uderzają na flankę włóczni, co doprowadza do zniszczenia skrajnego oddziału polskiej linii. Jest to czwarty zniszczony element.
Nie pamiętaliśmy, czy turę dogrywa się do końca czy też bitwa kończy się natychmiast - dograliśmy więc turę ale inne starcia nie przyniosły żadnego znaczącego rezultatu. Z jednym wyjątkiem - Ostry Jaś nieoczekiwanie przegrał starcie z polską kawalerią (na szczęście został zmuszony jedynie do wycofania się).

"Mili ludzie Ci Polacy, ale klimat nie taki, następnym razem jedziemy gdzieś w ciepłe kraje" - oznajmił Hawkwood po bitwie. Miał już zakontraktowane spotkanie na Rodos.
W kolejnym starciu wróg miał stawić znacznie większy opór, ale o tym napiszemy w następnym odcinku "Podróży Ostrego Jasia".









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz